Po wielu latach z dhosting z przykrością muszę przyznać, że czuję sie jak frajer. A to wszystko przez podmiot, który sprzedaje w zasadzie atrapę wydajnego hostingu w ładnym kolorowym papierku. Działania marketingowe jakie firma prowadziła na przestrzeni czasu, a które mówiły o wprowadzeniu zdrowej i sensownej konkurencji do wielkich firm z krajowego rynku hostingowego, to dziś mało śmieszny żart, zaś firma wygląda jak cień tego czym pierwotnie miała być. Konkurenci do których się dhosting wówczas porównywał, oferują co prawda drogie usługi, ale są w stanie zapewnić zwykle przynajmniej przyzwoitą wydajność bez konieczności dopłacania.
Z hostingu korzystałem od wielu lat, w zasadzie jeszcze pamiętam początki Elastycznego Web Hostingu i pamiętam jakie to wtedy miało problemy. Przymykałem na to jednak oko bo usługa raczkowała. Były to kwestie związane z niedziałającymi funkcjami lub funkcjami działającymi nieprawidłowo, głównie w panelu. Te jednak czasem przekładały się na problemy z niedziałaniem usług również, lub działaniem w sposób nieprawidłowy. Firma wtedy tłumaczyła to rozwojem usługi oraz że to wkrótce będzie działać. Wkrótce nie nadeszło natomiast nigdy dla niektórych rzeczy (na przykład dla niesławnego dFTP).
Stawiając pytanie czy dhosting jest tani albo jakkolwiek skalowalny - poniekąd tak, o ile mamy bardzo małe oczekiwania. Uruchomienie serwisu z sensownym ruchem i więcej niż kilkoma podstronami, bez doładowywania "elastycznego skalowania" jest praktycznie niemożliwe jeśli chcemy by wszystko włącznie z panelem ładowało się w przyzwoiym czasie. Strony które tam były hostowane nie były jakimiś gigantami, niektóre z tych stron to były zwykłe strony firmowe zawierające podstrony a ofertą i te potrafiły czasem niesamowicie wolno działać praktycznie przez cały czas, a support opierając się na wykresach z panelu twierdził że te wordpressy tak dużo zasobów zużywają że trzeba zasobów dokupić, czy tam włączyć lub zwiększyć parametry skalowania. Powoduje to zatem, że hosting kosztujący obecnie prawie 300zł brutto rocznie praktycznie nie nadaje się do niczego w bazowym pakiecie, poza hostowaniem naprawdę małych stron i to najlepiej opartych o czystego HTMLa.
Kiepską wydajność szczególnie widać przy aplikacjach nie korzystających z cache, albo z takich które akurat w konkretnym miejscu nie mają cache (np. panel administracyjny PrestaShop). Z jakiegoś powodu szczególnie cierpią strony korzystające z MySQLa. Wsparcie techniczne przy zgłoszeniu takich kwestii stostuje standardowe historie o dużej ilości wtyczek, oraz sugeruje "optymalizację strony" co w praktyce sprowadza się do zainstalowania wtyczki LiteSpeed Cache i jej skonfigurowania. Ostatecznie jednak często to nie rozwiązuje problemu z wydajnością choćby panelu administracyjnego, gdyż ten zazwyczaj nie jest cachowany, czego support nie rozumie, "przekazuje temat do administratorów", którzy też z tym nic nie robią. Często też na koniec posługując się średnio miarodajnymi danymi próbują sprawę obrócić w taki sposób, że to jednak problemem jest strona albo coś jeszcze innego. Niejednokrotnie było też tak, że obciążenie na statystykach nie dochodziło do górnego pułapu, a support... i tak twierdził, że trzeba rozszerzyć skalowanie, co nic nie dawało i wtedy "przekazywali do administratorów". I tak w kółko.
Miała tez na przestrzeni czasu miejsce taka sytuacja, gdzie w ramach takiej "optymalizacji" czy tam "naprawy przez administratorów" zmieniły się adresy IP dla stron na koncie, co spowodowało rozmaite problemy z ich działaniem. Ostatecznie ten problem udało się rozwiązać samodzielnie, nie mam jednak pojęcia czemu takie rzeczy firma robi bez konsultacji z klientem i czemu w ogóle je robi. Czyżby to była kwestia rozkładania obciążenia bo serwery są przeładowane i wpycha się klientów "tam gdzie jest zapas"? Po takiej operacji problem z wydajnością zresztą znikał, tzn. obciążenie przynajmniej dobijało do założonych limitów, chociaż na jakiś czas...
Oprócz szeroko pojętej wydajności, która wołała o pomstę do nieba, są też inne kwestie. Helpdesk, a w zasadzie jego poziom, niejednokrotnie bywa katastrofalny. Regularne wręcz problemy z brakiem doręczania wiadomości pocztowych do odbiorców traktowane przez pracowników były dość nonszalancko. Pracownicy chcą źródła wiadomości nie wiedzieć w jakim celu, a nawet jak dostaną to i tak się nic nie dzieje przez jakiś czas. Czasem zwrotka przyszła i też mówi jaka jest przyczyna, a poza tym dhosting może przecież zweryfikować chyba jak wyglądał proces doręczenia. Inną sprawą jest to czy tak samo to działa na "Poczcie Biznesowej", ale wygląda na to, że działa przynajmniej w sposób zbliżony, bo czytałem już narzekania od klientów na podobne sytuacje. Współczuję klientom którzy traktują to jako odskocznię i jakąkolwiek pewną i niezawodną usługę pocztową.
Kolejną kwestią której niestety w dhosting można zaobserwować to awaryjność i brak możliwości uzyskania jakiejkolwiek wymiernej odpowiedzi na temat przyczyny czy czasu rozwiązania problemu lub awarii. Niedostępność jednej lub większej ilości usług staje się niestety w dhosting czymś normalnym, co jest trochę zabawne, skoro firma ostatnio mianuje się w komunikacji konkurentem dla dużych podmiotów. Historie i opowieści o jakimś automatycznym przełączaniu ruchu i innych rzeczach związanych z niezawodnością, które miały zadziałać w przypadku awarii są bardzo smutnym przykładem tego jak działa ta komunikacja. Ostatnio miała miejsce awaria części usług i problem trwał przez kilka godzin, informacji na stronie statusowej nie było, a Pani Paulina, która jest chyba jakimś PRowcem w dhosting, napisała na grupie na facebooku (bo gdzieżby indziej), że dopiero będą poprawiać stronę statusową, ażeby o tego typu awariach informacje pojawiały się, a na tamten moment dopisali status ręcznie. Przełączanie automatyczne też nie działa, bo nie działa i kiedyś może będzie. Karmienie obietnicami i gwarancjami bez pokrycia nigdy nie wychodziło im dobrze, bo zwykle rzeczywistość weryfikowała je niestety na ich niekorzyść. Pytanie czy w ogóle druga lokalizacja istnieje czy to też jest tylko zapewnienie.
W ubiegłym roku miała miejsce awaria która zaskutkowała utratą danych, a raczej ich cofnięciem, której zaprzyjaźniony klient niestety doświadczył. Uzyskanie informacji o czasie przywrócenia było trudne, co może być zrozumiałe, pewnie dużo osób o to pytało. Nie zrozumiałe jest jednak jak rozumieć zniknięcie informacji o awarii podczas gdy nie przywrócono jeszcze wszystkich bieżacych danych. Jeśli awaria się zakończyła to ja rozumiem to tak że 100% danych odzyskano i awarię zakończono. Czy serwer zastępczy uruchomiony bez danych klientów lub z danymi połowicznymi to sytuacja w której można powiedzieć że awaria została zakończona? Mam w tej kwestii pewne wątpliwości.
Kopie - temat stały i powtarzający się niestety. Na różnych kontach do których miałem dostęp, w róznym czasie, przestawały sie wykonywać. Zgłaszały to także osoby na Facebooku i pisały o tym że ostatnie kopie mają sprzed wielu dni. Wtedy dopiero ktoś w dhosting sprawdzał i to naprawiał. Kopie są na tyle ważną rzeczą, że powinny po prostu działać. Nie chodzi tylko o to że ja sobie coś zepsuję i chcę przywracać, tylko może coś stanie się z serwerem i będzie musiało nastąpić przywrócenie całości danych. W takiej sytuacji przywrócenie danych sprzed wielu dni byłoby mocno uciążliwą kwestią. Mam pewne obawy, czy ten backup 6 miesięczny do poczty rzeczywiście działa, a czy nie będzie czymś w stylu "mamy Twoją kopię poczty, ostatnia sprzed 180 dni".
W zasadzie czego najbardziej żałuję jeśli chodzi o dhosting, to tego, że tak długo zwlekałem z podjęciem decyzji o ucieczce. Doładowywanie konta po to żeby jakkolwiek móc korzystać z hostingu doprowadzało mnie do frustracji, a jeszcze ciągłe obietnice bez pokrycia składane przez reprezentantów firmy powodowały, że w ogóle zachodziłem w głowę, czy czasem nie ma jakichś problemów z moimi stronami. Straciłem mnóstwo czasu na supporcie na wyjaśnianie rzeczy, które powinny po prostu działać, a jak się okazuje u innych operatorów.... po prostu działają. Dosłownie momentalnie po ulokowaniu moich stron poza dhosting wszystkie moje strony odżyły i póki co nie mam problemu z żadnymi innymi tematami które wyżej opisałem, nie muszę kombinować w żaden sposób żeby w ogóle móc korzystać z moich stron w taki sposób w jaki powinienem.
Smutnym jest, że firma miała być zdrową alternatywą dla "wielkiej trójki", bo jak wówczas tłumaczono podczas akcji związanej z "Frontem zmian" firmy przestały walczyć o jakość, a jedynie dumpowały cenami na co sobie jako duże podmioty mogły pozwolić. Nie wiem czy to było takie złe, biorąc pod uwagę to, że taki dhosting nie dumpuje cen, ale w pewien sposób zmusza klientów do dopłacania aby uzyskać jakkolwiek akceptowalną wydajność działania witryn. Takie DLC do hostingu żeby móc hostować strony większe niż najprostsze. Wydaje Ci się, że kupiłeś pełnoprawną usługę, a okazuje się, że za wiele na niej nie uruchomisz. Co więc mi z tego, że ucieknę z "drogiego" hostingu i przyjdę do takiego dhosting, kiedy żeby moja strona tam w ogóle jakkolwiek działała to będę musiał na przykład do hostingu za prawie 300zł dołożyć dwa razy tyle na skalowanie. Czy jest to jakaś różnica w porównaniu do "drogiego" hostingu u "dużej" konkurencji za 900zł, gdzie strony po prostu działają?
Niestety, wielu klientów nie zdaje sobie z tego sprawy, że w taki sposób to wygląda. Wielu z nich nadal daje sobie wmawiać, że już za chwilę szambo stanie się perfumerią. Firma niestety opanowała do perfekcji mierzenie się z narzekającą gawiedzią, oferując coraz to nowe sposoby do mydlenia oczu jeśli chodzi o rozwiązywanie zgłaszanych problemów. Ostatnio stały się modne spotkania video z ludźmi z firmy, gdzie obiecywane są nowe-stare złote góry i inne historie nie z tej ziemi, a niestety niektórzy klienci się na to teraz znowu łapią. Smutny to obraz. Są też tacy ludzie jak ja, którzy wyszli ponad to i skonfrontowali jak to wszystko wygląda u konkurencji. Szczerze mówiąc wygląda nad wymiar dobrze. Można odnieść wrażenie, że dhosting się technologicznie zatrzymał w miejscu i stoi tam od lat, a konkurencja pognała do przodu. Czy to tylko zachłyśnięcie się sukcesem? A może po prostu pycha kroczy przed upadkiem?
Czekam więc na front zmian do frontu zmian. Jestem rozczarowany tym jak to się potoczyło i szczerze liczę, że właśnie mniejsze podmioty działające jednak w dobrej wierze są w stanie robić fajne rzeczy, a nie tylko mydlić ludziom oczy i obiecywać zmiany, których realnie nie są w stanie zaoferować. Akcja marketingowa wokół tego bycia lepszym od "wielkiej trójki" była być może udana i zrobiła szum, ale nie uratowała na dłuższą metę chyba nikogo, a z jednego piekiełka przeniosła jedynie klientów do innego piekiełka. Tu i tu ceny zupełnie nieadekwatne do usługi, ale zaserwowane na nieco innym talerzyku. Ja niestety też dałem się na to złapać, na tą świeżość, walkę z betonem i taką dynamiczność, nad czym bardzo ubolewam, bo to wszystko okazało się nieprawdą.